Skarga do Radnych miasta Zakopane

Szanowni Państwo, 

Jeśli się przyjedzie z Polski Zachodniej do Państwa miasta, jest to duży szok kulturowy, zwłaszcza związany z poszukiwaniem pożywienia, co czasem trwa ponad godzinę. Zupełnie nie rozumiem dlaczego te różnice są aż tak wielkie.

Podam przykład. Wczoraj we wsi Dąbie pod Zieloną Górą kupowałem lody w wiejskim sklepiku, była cała selekcja różnych lodów dla wegan. Gdy wyrzucałem śmieci po lodach, przed sklepikiem w śmietniku widziałem opakowania po innych produktach dla wegan które właśnie ktoś powyrzucał. Tak samo jest we wsiach takich jak Droszków czy Cigacice, nieopodal granicy Niemiec. Nie mam w nich problemów z kupnem np. lodów dla wegan, choć wybór może być niewielki.

Nie wspominam o miastach. 

U Państwa w całym mieście znalezienie potraw dla wegan graniczy z cudem, w informacji turystycznej na Krupówkach - pytając o knajpę z potrawami dla wegan- nic się nie dowiemy, trzeba prowadzić długie rozmowy z ludnością lokalną (mi się udało zdobyć informacje po godzinie rozmów). 

W sklepie spożywczym w Zakopanem trudno cokolwiek znaleźć, produkty bio i wege są ułożone nielogicznie i nie ma "półek dla wegan" jak u nas, bliżej granicy Niemiec. Kobiety z obsługi sklepu twierdzą że nikt o nie - te produkty wege- nie pyta czy też ich nie kupuje ale - skoro u nas są one dostępne- i jak widziałem po śmietniku- konsumowane w sklepach na wsiach, czemu nie ma ich w mieście Zakopane? Przyznam, że nie rozumiem. Na górskich szlakach w Tatrach widać osoby jedzące takie produkty, nie wiadomo gdzie zakupione. Moje koleżanki swoje zapasy jedzenia wege musiały przywieźć spoza Zakopanego, znajomy Holender nie dostał wegańskiego śniadania w schronisku, a w sklepie nie starczyło dla niego mleka sojowego bo je już wykupiono.

Pozdrawiam
Adam Fularz, wydawca
--

Komentarze

Popularne posty