Zakopiańska tragedia, czyli podróż transgraniczna

Możemy odrażać się na rzeczywistość, ale geografii nie zmienimy – słowackie Tatry są wyższe i dla wielu turystów bardziej atrakcyjne, niż polskie. Turysta, który zatrzymał się w Zakopanem, a chce się wybrać na dłuższą wycieczkę na słowacką stronę, ma jednak poważny problem: ostatni autobus z Łomnicy czy Smokowców, którym dostanie się (z przesiadką na Łysej Polanie) do Zakopanego, odjeżdża ok. godziny 16, czyli zdecydowanie za wcześnie. Kolejny autobus wyjeżdżający ze Smokowca o 19:05 byłby dla górskich turystów idealny, ale przyjeżdża na Łysą Polanę o 20:13 – pół godziny po tym, jak z Łysej odjeżdża ostatni bus do Zakopanego.


Rozwiązaniem nie zawsze jest też własny samochód, bo w tym przypadku trzeba wrócić w to samo miejsce, w którym się go zostawiło. A w górskich wędrówkach nie zawsze o to chodzi. Zresztą, nie od dziś wiadomo, że samochodów na Podhalu jest za dużo, a władze Zakopanego, Kościeliska i Bukowiny Tatrzańskiej powinny robić wszystko, by raczej promować (wspólnie ze słowackimi partnerami) transport publiczny. Tym bardziej dziwi, że w danym przypadku nikt nie pomyślał o choćby elementarnym skoordynowaniu rozkładów słowackich autobusów Poprad – Lysá Poľana z polskimi busami linii Polana Palenica – Łysa Polana – Zakopane. Tym bardziej, że zarówno jedne, jak i drugie, są układane w porozumieniu z władzami publicznymi i wystarczy naprawdę odrobina dobrej woli, by przynajmniej te ostatnie kursy skoordynować.
Propozycja jest prosta: po busie odjeżdżającym z Palenicy o 19:40 powinien być jeszcze jeden, całoroczny, gwarantowany rozkładowy bus o 20:20. Dzięki temu turyści mogliby spokojnie wrócić ostatnim słowackim autobusem i po przyjeździe o 20:13 na Łysą Polanę mieliby dziesięć minut na przejście na polską stronę i przesiadkę do Zakopanego. Takiego busa warto uruchomić, nawet gdyby miasto musiało do jego kursowania dopłacić – chodzi o zapewnienie sprawnego transportu publicznego, co opłaci się wszystkim w dłuższej perspektywie.
Problemem jest także totalny chaos informacyjny jeśli chodzi o rozkłady jazdy po polskiej stronie. Na Słowacji nie ma z tym problemu – wchodzisz na stronę www.cp.sk i masz pełną i niezawodną ogólnosłowacką wyszukiwarkę wszystkich połączeń autobusowych i kolejowych. Połączenie do Łysej Polany można łatwo sprawdzić wpisując w polu „odkial’” (skąd) np. Vysoké Tatry,Tatr.Lomnica,aut.st. a „kam” (dokąd) Tatranská Javorina,,Lysá Poľana. Rozkładu polskich busów nie da się znaleźć nigdzie – w ogólnopolskiej wyszukiwarce połączeń autobusowych E-podróżnik ich nie ma, a próby wpisania w Google hasła „bus Morskie Oko – Zakopane” czy podobnych niewiele dają. W dodatku w sieci wiszą stare, nieaktualne rozkłady z zakopiańskiego dworca, które wielu podróżnych wprowadziły w błąd.
Co więcej, rozkładu jazdy nie ma nawet na samym przystanku na Łysej Polanie. Przystanek (jak i samo otoczenie) przedstawia sobą isty obraz nędzy i rozpaczy. Brak wiaty przystankowej, odrapane stare kartki z nieaktualnymi rozkładami, w tle – niszczejące budynki dawnego przejścia granicznego – tak wygląda wizytówka naszego kraju i pierwsze miejsce, które widzi zagraniczny turysta, przybywający od tej strony do Rzeczpospolitej.
A wbrew pozorom przez Łysą Polanę przejeżdżają nie tylko polscy turyści, wracający z wycieczki w Tatrach Wysokich. Wielokrotnie czekając na słowacki autobus byłem świadkiem, jak z autobusu przyjeżdżającego z Popradu wysiadają obładowani walizkami na kółkach turyści z Francji, USA czy nawet Japonii, którzy z przerażeniem w oczach szukali najmniejszej informacji, co dalej. Jak wiemy, ze Słowacji do Polski nie jeździ ani jeden bezpośredni lokalny autobus ani pociąg. Tymczasem wielu  europejskich, amerykańskich czy japońskich turystów zwiedza Koszyce, wypromowane dzięki temu, że były europejską stolicą kultury. Wielu zagranicznych turystów wpada na pomysł, że skoro już są w Koszycach, to w pakiecie zwiedzą też Kraków i może Zakopane – w końcu to dosyć blisko. Dla takich osób jedyną opcją jest właśnie dojechać do granicy, przejść ją pieszo i kontynuować podróż polskim środkiem transportu – i wybór najczęściej pada na Łysą Polanę lub przejścia graniczne w Pieninach. W taki sam sposób zresztą (przez Koszyce, Poprad, Łysą Polanę i Zakopane) podróżują do Krakowa mieszkańcy ukraińskiego Zakarpacia – przez Słowację jest dużo bliżej, niż okrężną trasą przez Lwów i Medykę.
Tym zagranicznym turystom również przydałby się ten ostatni kurs o 20:20, więcej informacji o rozkładach jazdy i ogólne ogarnięcie polskiej części Łysej Polany, która obecnie jest raczej wstydliwą wizytówką i odrapaną bramą do naszego pięknego kraju. Nie mówiąc już o takiej drobnostce, jak postawienie po słowackiej stronie Łysej Polany głupiego drogowskazu po polsku, słowacku i angielsku: „Polski przystanek autobusów do Zakopanego – 400 metrów w tym kierunku”.
Granica to wizytówka Rzeczpospolitej i patriotycznie nastawieni górale powinni zadbać o to, by wjazd do Polski kojarzył się zagranicznym gościom pozytywnie. Dodatkowy wieczorny bus, schludnie wyglądający przystanek, tablica informacyjna prezentująca atrakcje Gminy Bukowina Tatrzańska i Zakopanego, zachęcająca do pozostania na Podhalu – to wszystko powinna być oczywistość. Słowacy to rozumieją i ich część Łysej Polany prezentuje się godnie – nasza stanowi powód do wstydu.
Jakub Łoginow
przedruk via Pociąg Autobus Góry - profil Facebook

Komentarze

Popularne posty